HyhY przypomniało mi sie jak sie spotykałam z cichym jakie zeczy odpierdzielałam;) I zawsze byłam przekonana ze ja i on bedziemy razem zzawsze i ze nasza love przetrwa te 690km... ale sie myliłam... ha ha ha ha ale byłam códownie wredna... pamietam ze pod koniec robiłam wszystko zeby go zniechecic do mnie:P ale był twardym zawodnikiem wyzucałam mu czapke do smietnika popychałam go na ulice i rózne tym podobne zeycz... jak to było dawno... wiecie co? nawet sie za nim steskniłam nie wiem jakos trudno mi sie odzwyczaic od tego ze nie pisze do mnie na g-g i wogule mnie nie odwiedza na blogu... moze to czyta moze nie bog jeden wie... ale jak czyta to niech wie ze tesknie za tymi kłotniami ktore sama robiłam i w ktorych zawsze JA miałam racje bo mi ustepowałes bo inczej groziło to fochem 2004:) ehh... stare dobre czasy... kto wie stara miłosc nie rdzewieje moze jednak dalej go choc troche kocham?! ale wiem ze jak zobacze go z inna to zrobie mu takiej siary... Olaala co ja pisze... Wogule widac wszyscy sa ciekawi mojego zycia, normalnie wala drzwiami i oknami... moze powinnam krucej pisac??:) <lol2> chcielibyscie:P
Jak wtedy sie wqrzyłam na ojca to mu usunełam jego ukochana gre:) ha ha domyslił sie kto to zrobił i za CO wiec nie zadawał zbednych pytan mi:D
Jeszcze kolejna dobra widomosc dzisiaj nie jestem zagrozona z chemi i Kuby nie bedzie w szkole jeszcze miesiac:D Oł JEA:D hyhy jestem happy ale wiecie co? znowu sie musze zwierzyc... brakuje mi go... jego dogryzania mi... jego odwracania sie do mnie na lekcji i pytania sie na co sie tak gapie<lol2> dobre nie?! ale jestem głupia powinnam sie cieszyc ale z drugiej strony... jestem SAMA... i brakuje mi TEGO którego nauczy mnie na prawde kochac nie dziecinne podchody... (bes skojarzeń) bo ja tu jestem wychowana:P(ta jasne jasne :P)