gru 04 2003

Bajka


Komentarze: 3

Działo się to dawno, dawno temu, gdy bramy Krakowa zapinano na guziki. Wyszła z nich osiemnastoletnia staruszka i rzekła do wysokiego chłopca niskiego wzrostu z wielką brodą bez zarostu: jestem bezdzietną kobietą z trojgiem dzieci i mam krasulę, którą zabiłam po raz trzeci. Ten nic nie mówiąc wlazł na gruszkę, rwał pietruszkę, aż jabłka leciały. Przyszedł właściciel tego banana i mówi: natychmiast złaź z kasztana! Więc zszedł, pozbierał pomidory i sprzedał na targu te kalafiory. Potem poszedł, szybko biegnąc, na przystań. Stały tam trzy łodzie: pierwsza cała, drugiej połowa, a trzeciej wcale nie było. Wsiadł na tę trzecią i poleciał na bezludną wyspę, na której aż się roiło od białych murzynów. Tam umarł i powrócił do kraju. A nasza staruszka zmarła na chorobę pęcherza i dzisiaj, siedząc w słonecznym cieniu na miękkim kamieniu, bajkę tę na wodzie pisała.


 

malutka-migotka : :
04 grudnia 2003, 20:30
HAHAHA... na placki dobre:D hehe
Morfi15
04 grudnia 2003, 20:00
Spoko wierszyk
o_m
04 grudnia 2003, 19:11
znam tą bajke w nieco innej wersji, ale i tak mi się podoba. kiedyś znalazłam ją w zeszycie mamy z przepisami na placki. ciekawe skąd ona się tam wzięła ;)

Dodaj komentarz